złość i wstyd u mam – historia, którą zna więcej kobiet, niż myślisz
Złość i wstyd u mam – ciche emocje codzienności
Wstajesz rano i od razu czujesz napięcie. Nie bardzo. Nie dramatycznie. Po prostu – jakby całe ciało było od dni w stanie lekkiego wdechu.
Dziecko mówi „mamo” – a Ty czujesz złość. Malutką, natychmiastową. Może nawet niewidoczną. Ale realną.
I zanim jeszcze zdążysz coś z nią zrobić – pojawia się wstyd. Że znowu tak jest. Że czujesz coś, czego nie powinno się czuć.
I nagle jesteś sama – choć przecież obok ktoś ciągle jest.
Złość i wstyd u mam to nie wyjątek. To codzienność, o której się nie mówi. Ale którą wiele z nas zna aż za dobrze.
To nie z Tobą coś nie tak
Złość nie przychodzi znikąd. Często pojawia się wtedy, kiedy próbujesz wszystko ogarnąć – ale nikt nie ogarnia Ciebie.
Kiedy przez cały dzień jesteś dostępna, ale dla siebie – zupełnie nieobecna.
Złość mówi: „Nie daję już rady. Potrzebuję Ciebie. Tu. Teraz.”
A wstyd? Wstyd to cień złości. To ten szept w środku: „Nie powinnam tak czuć. Co ze mną nie tak?”
Ale prawda jest inna:
Złość i wstyd u mam to naturalna reakcja ciała, które jest przeciążone. I serca i potrzeb, które są przemilczane.
Naprawdę – nic dziwnego, że tak się czujesz.

Skąd się bierze ta złość – i dlaczego to nie Twoja wina
Złość i wstyd u mam nie biorą się z braku miłości. Biorą się z braku przestrzeni. Z życia w trybie: „na już”, „dla innych”, „ogarniam, bo muszę”. Współczesne mamy są często:
A do tego dochodzą oczekiwania – z zewnątrz i z wewnątrz. Obraz idealnej matki, która ogarnia, nie narzeka, zawsze ma czas i cierpliwość.
Nic dziwnego, że w takim systemie złość staje się krzykiem ciała. A wstyd – próbą wytłumaczenia sobie: „coś musi być ze mną nie tak”.
Ale prawda jest inna: Wiele kobiet czuje to samo. Codziennie. Tylko nie wszystkie mówią o tym na głos.
Nie jesteś wyjątkiem. Nie jesteś sama.

Złość nie odbiera Ci prawa do miłości
Magda w gabinecie opowiadała swoją historię ze spuszczonym wzrokiem. Powiedziała, że czasem krzyczy. Że myśli o tym, żeby po cichu wymknąć się z domu i jechać przed siebie.
Że potem się tego wstydzi – jakby jej dzieci zasługiwały na lepszą mamę.
A potem zapytałam: „Czy myślisz, że tylko Ty tak masz?”
Zobaczyłam, jak odetchnęła pierwszy raz od początku rozmowy. Bo złość i wstyd u mam to nie defekt. To nie powód do wstydu. To sygnał. I zaproszenie. Do tego, by przestać od siebie uciekać – i zacząć robić dla siebie miejsce.
Możesz przestać walczyć ze sobą

Wyobraź sobie, że złość nie jest zagrożeniem, tylko wiadomością. Że nie musisz już jej dusić, tłumaczyć, rozbrajać. Możesz po prostu zrobić dla niej miejsce.
Powiedzieć sobie:
„To, co czuję, też się tu mieści. Nie muszę tego rozumieć. Ale mogę z tym być.”
I właśnie wtedy dzieje się coś niezwykłego. Wiem to od kobiet, z którymi pracuję – bo same to mówią. Że kiedy przestają walczyć z emocją, której tak się bały, kiedy pozwalają jej być – coś się w nich zmienia.
Na jednej z sesji Magda (tak nazywam każdą ze swoich klientek, kiedy o nich piszę) została przy swoim lęku – pierwszy raz bez unikania. A potem, niemal szeptem, powiedziała:
„Jakby supełki w środku się rozplątały. Ciało zrobiło się ciężkie – ale dobrze ciężkie. Jakbym odpoczywała po ogromnym fizycznym wysiłku. Zdałam sobie sprawę, że nigdy dotąd nie byłam w pełni rozluźniona.”
To była ulga. Nie z „pozbycia się” emocji, ale z jej przyjęcia. Złość i wstyd u mam nie muszą zniknąć, żeby przyszło rozluźnienie. Czasem wystarczy, że przestaną być wypierane, spychane na dalszy plan i wieczne “później”.
Nie musisz wyjeżdżać na drugi koniec świata
Wielu kobietom wydaje się, że żeby odpocząć, potrzebują weekendu w spa, tygodnia bez dzieci albo odcięcia się od wszystkiego. Ale prawda jest taka, że regeneracja nie działa na zapas. Nie ukoi Cię wakacyjny wyjazd raz w roku, jeśli codziennie żyjesz w pośpiechu, pod presją swoją i innych.
To, czego naprawdę potrzebujesz, to mikrogesty. Małe momenty, które każdego dnia mówią Twojemu układowi nerwowemu „Możesz się rozluźnić. Jesteś bezpieczna.”
To może być:
Spróbuj zrobić to teraz. Odłóż na moment telefon. Zamknij oczy – jeśli możesz. Weź trzy zwykłe oddechy. Nie głębokie. Nie idealne. Takie, jakie wychodzą. I powiedz sobie w myślach: „Nie muszę teraz nic zmieniać. Wystarczy, że jestem.”
To drobny gest. Ale to właśnie takie chwile budują Twoją codzienną przestrzeń na oddech. Nie na wakacjach. Nie kiedy wszystko będzie idealnie. Tylko dziś. W tej zwykłej chwili.
To są chwile, które robią miejsce. Dla Ciebie. Dla oddechu. Dla życia.
Nie musisz znikać. Wystarczy, że zaczniesz pojawiać się dla siebie – w tych drobnych, ale prawdziwych gestach.
Czułość nie rozwiązuje – ale towarzyszy
Może nikt Cię nie nauczył, jak być blisko ze sobą. Może sama słyszałaś kiedyś: „Nie przesadzaj. Nie marudź. Ogarnij się.”
Ale dziś możesz usłyszeć coś innego. „Widzę Cię. I to, co czujesz, jest w porządku.”
Złość i wstyd u mam nie są przeszkodą w byciu dobrą matką. Są częścią prawdziwego życia. Są językiem Twojego ciała. I zasługują, żeby je usłyszeć.
A jeśli dziś jedyne, na co masz siłę, to przeczytanie tego tekstu – to też jest krok. Twoje tempo. Twoje miejsce. Twoje czucie. Jesteś tu. I to już wystarczy.
A jeśli chcesz zacząć – powoli, po swojemu…
Zapisz się na listę zainteresowanych Czułą 5-tką 🌿
Już wkrótce ruszy Czuła 5-tka – 5 dni, 5 maili, 5 porcji troski dla Twojego serca i ciała.
Bez udawania. Bez naprawiania.
Tylko Ty, Twoje emocje i przestrzeń na prawdziwe bycie przy sobie.
Jeśli czujesz, że to coś dla Ciebie – zostaw swój adres.
Dam Ci znać, gdy ruszymy.
Czasem wystarczy jedno małe „tak” dla siebie. 🌸
Dziękuję za zapis! 🌿
Jesteś już na liście zainteresowanych Czułą 5-tką.
Wkrótce dostaniesz ode mnie zaproszenie do 5 dni małych, ważnych kroków ku sobie.
Czułość zaczyna się dziś – tym jednym małym „tak” dla siebie.
Ciepło,
Kasia